Facebook ikonka prawy margines

Jarosław Mikołajewski „Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki”

,
Jarosław Mikołajewski „Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki”

Książkę Mikołajewskiego o Zuzannie Ginczance, poetce i pięknej, fascynującej kobiecie, która przedwcześnie stała się cieniem, odczytuję w kontekście pochwały Erosa w „Uczcie” Platona.

Jest w „Uczcie” znamienny fragment, kiedy Arystofanes, przywołany do głosu dla wygłoszenia pochwały Erosa, opowiada legendę o ludziach, stworzonych przez bogów, jako istoty androgyniczne, posiadające atrybuty płci męskiej i żeńskiej jednocześnie. W wyniku gniewu bogów zostali za karę przecięci na pół, i odtąd wszyscy ludzie ciągle poszukują w życiu swojej utraconej połowy. Ich życie bowiem przepaja nieustanna tęsknota i pragnienie, ale może ono zostać zaspokojone tylko w wyniku odnalezienia się i złączenia, co nie jest ani łatwe, ani częste.

„A jeśli kiedy taki czy jakikolwiek inny człowiek przypadkiem znajdzie swą drugą połowę, wtedy nagle dziwny na nich czar jakiś pada, dziwnie jedno drugiemu zaczyna być bliskie, miłe, kochane, tak że nawet na krótki czas nie chcą się rozdzielać od siebie. I niektórzy życie pędzą tak przy sobie, a nie umieliby nawet powiedzieć, czego jedno chce od drugiego (…). Ich obojga dusze, widocznie, czegoś innego pragną, czego nie umieją w słowa ubrać, i dusza swe pragnienia przeczuwa tylko i odgaduje (…). Miłość jest na imię temu popędowi i dążeniu do uzupełnienia siebie, do całości”.

I tym sposobem przejdziemy na wyższy stopień rozumienia i pochwały Erosa, którego istotę wyjaśnia dalej przywołany do wypowiedzi Sokrates. Powiada on mianowicie, że jest to największa siła, jaka działa we wszechświecie, ponieważ od niej pochodzi wieczny ruch, zapładniająca i uruchamiająca nie tylko instynkty, ale całą wolę życia. Eros rodzi miłość, a miłość rodzi wszystkie idee: prawdę, dobro i piękno, wzajemnie powiązane. Nieśmiertelność jest również dążeniem. Tworzy ją poznanie i praca dla idei dobra, piękna i prawdy. Człowiek, któremu dane jest ujrzeć piękno samo w sobie, nie mógłby już pędzić życia byle jakiego. Nie mógłby zadowalać się pozorami, dlatego z natury rzeczy musiałby też pragnąć prawdy i dobra, które ona zawsze przyciąga. My jednak, znając rzeczywistość, wiemy też, że jest to proceder tyleż wspaniały co niebezpieczny. Niemiecki poeta August von Platen, wyraził niebezpieczeństwo tkwiące we wszelkiej doskonałości. Pisał:

Kto raz pięknu zajrzał w oczy
jest już śmierci przypisany,
na nic się na ziemi nie zda,
ale będzie drżeć przed śmiercią
kto raz pięknu zajrzał w oczy.
Wieczną będzie cierpiał miłość:
tylko głupiec by się łudził,
że nasyci to pragnienie:
Kogo piękna grot poraził,
wieczną będzie cierpiał miłość.
Wyschnie niby górskie źródło,
Z każdym tchnieniem jady wdycha,
Śmierć  z każdego sączy kwiecia,
Kto raz pięknu zajrzał w oczy,
Wyschnie niby górskie źródło.

Czyżby Jarosław Mikołajewski nie zdawał sobie sprawy z prawdziwej wewnętrznej istoty swojej fascynacji Ginczanką? Czy rzeczywiście jest ona tylko cieniem, za którym ugania się w bezrozumnym pędzie, jak Nike z Samotraki? Myślę że wie, chociaż nadaje swoim poszukiwaniom i pragnieniom różne nazwy i przyczyny. Przecież Zuzanna, piękna Sulamita nosząca głowę jak urocza Masajka, śmiejąca się i pisząca piękne i mądre wiersze, a także ta poszarzała i skulona ze strachu i poniżenia - nie jest cieniem. Nawet nie jest cieniem z platońskiej jaskini, bo ciągle żyje tu i teraz. Porusza się w cząsteczkach kosmicznej materii, ale przede wszystkim jest żywą energią tworzącą bez przerwy: w głowie poety Mikołajewskiego, ale też nas, czytelników, gotowych przyjąć ją w swojej wyobraźni. Ta idea jest żywa, bo porusza inne żywe organizmy, sprawia że krew żywiej płynie w żyłach, hormony wytwarzają substancje poruszające mózg i mięśnie. Eros włada kosmosem i wszystkim, co w nim się porusza, a więc nie ma śmierci, dopóty trwa jego siła w istotach czujących. Ci, którzy się go zaparli, jak donosicielka i morderca, wybrali wieczną, lodowatą otchłań zapomnienia i utraty życia na zawsze. A co z tymi, których oślepiło piękno, aż do pragnienia ukojenia w śmierci? W odróżnieniu od romantycznych poetów jak Platen, starożytni widzieli kulminację piękna w Erosie, a piękno było nierozerwalnie związane z dobrem. Tak więc, dobro zawsze było górą, a tym którzy służyli pięknu i prawdzie, ofiarowywało nieśmiertelność. Jest to pocieszenie bezcenne dla tych, którzy przeszyci strzałą pragnienia, skazani są na wieczne szukanie, wieczną i nieukojoną tęsknotę. Czyż sama tęsknota, dążenie i droga nie są dobrem dla dusz niespokojnych, nie zadowalających się przyziemnym życiem  mrówki, zadowolonym bytowaniem sytego wieprza czekającego na swój dzień.

Niechaj wielki Eros, duch wiecznej zmiany i wiecznej miłości, prowadzi nas wszystkich za swoimi pragnieniami, tak jak poetę Jarosława Mikołajewskiego za jego piękną Sulamitą.

Stanisława Czernik DKK „Liberatorium”