Książka jest połączeniem wiedzy jej autora o poetce Zuzannie Ginczance i świecie, w którym przyszło jej żyć. Napisana w formie reportażu jest relacją z poszukiwań w dotarciu do miejsc i ludzi z nią związanych.
Jeżeli chcą Państwo podzielić się z nami wrażeniami dotyczącymi ulubionych tytułów, zachęcamy do przesłania recenzji.
Książka jest połączeniem wiedzy jej autora o poetce Zuzannie Ginczance i świecie, w którym przyszło jej żyć. Napisana w formie reportażu jest relacją z poszukiwań w dotarciu do miejsc i ludzi z nią związanych.
Książkę Mikołajewskiego o Zuzannie Ginczance, poetce i pięknej, fascynującej kobiecie, która przedwcześnie stała się cieniem, odczytuję w kontekście pochwały Erosa w „Uczcie” Platona.
Książkę Marii Stauber odebrałam jako hołd pisarki dla ludzi pochodzenia żydowskiego, którym przyszło żyć w strasznych czasach terroru i zagłady jaką była II wojna światowa. Najeźdźcy niemieccy byli bezwzględni dla ludności podbitych narodów, ale szczególnie Żydów traktowano jako „persona non grata”. Zabrakło dla nich miejsca tam, gdzie do tej pory funkcjonowali.
Wilkoń jest artystą niepowtarzalnym, o dziecięcej wrażliwości i szlachetności. To jedna z tych osobowości, które nie spotyka się tak często w świecie sztuki i w świecie w ogóle. Jeżeli do późnych lat zachowuje się tak szczerą, pełną miłości do ludzi i przyrody, nieskażoną egoizmem postawę, humor, zrozumienie dla świata - to jest się naprawdę wielkim. I jest się człowiekiem mądrym, który wie, co naprawdę w życiu ważne.
Książkę przeczytałam wielce poruszona. Ten wywiad z uznanym artystą to bardzo szczera rozmowa, która przybrała formę książki, barwnej, nie tylko z powodu arcyciekawych opowieści, ale i ilustracji autorstwa Józefa Wilkonia.
Nieobecność to zaprzeczenie bycia. Brak. Wymazanie. Ktoś był, coś było a teraz w tym miejscu jest co? – Pustka – ale jakby nie do końca, bo pozostaje pamięć, jakiś ślad, przynajmniej zanim go nie rozwieje czas. Czyli jednak ktoś lub coś nie znika ostatecznie, wciąż gdzieś jest, mimo że tego nie dostrzegamy lub usiłujemy nie dostrzegać, nie zawsze chcemy.
Książka Agnieszki Daukszy to nie tylko szczegółowa biografia Marii Jaremy, ale bogaty obraz czasów w jakich żyła bohaterka, a szczególnie świat artystów, w którym funkcjonowała.
Książka Daukszy to jedna z najlepszych biografii jakie ukazały się w ostatnich latach. Jest nie tylko merytoryczna, rzetelna warsztatowo, ale mimo niewątpliwego zaangażowania autorki, pozbawiona stronniczości czy prób własnej interpretacji, co często bywa skrzywieniem, gdy pisze się o obiekcie własnych emocji. A emocje przecież towarzyszą autorce, co nietrudno zrozumieć w obliczu takiego zjawiska artystycznego jakim jawi się Maria Jarema.
II wojna światowa była tragedią nie tylko dla Polski, ale dla całego świata. Ludzie byli wywożeni do obozów koncentracyjnych, i w tym strasznym okresie żyła Jaremianka z całą rodziną. To niewątpliwie wpłynęło na jej charakter i sztukę. Bieda, brak pracy, pieniędzy na leki i jedzenie dostępne zresztą na kartki. Czasy PRL były też niełatwe, jednak dla Marii najważniejsza była sztuka. Pozostawiła po sobie wiele obrazów, rzeźb i projektów pomników
Autorki w sposób taktowny, dyskretny i z atencją przysługującą tak niezwykłym postaciom jak Wiesława Pajdak i Jerzy Śmiechowski opisały ich spotkanie i wynikłe z niego uczucie, posiłkując się obficie fragmentami ich korespondencji. Wynikła z tego opowieść bardzo ludzka, a jednocześnie prawdziwie heroiczna i optymistyczna dla tych, którzy stawiają sobie pytanie czy jest możliwa miłość między ludźmi spełniająca wysokie standardy etyczne, zdolna przetrwać nienaruszona w skrajnie niesprzyjających warunkach.