Książka Kazuo Ishiguro „Malarz świata ułudy” jest dla mnie bardzo trudna ponieważ autor na przemian opisuje wspomnienia emerytowanego malarza Masuji Ono sprzed wielu lat, a potem wplata dygresje i opinie innych ludzi. Kazuo Ishiguro ur. W 1954 r. w Nagasaki i od 1960 r. mieszkający w Wielkiej Brytanii, nie może sam pamiętać co się działo na świecie w czasie II wojny światowej.
Masuji Ono, opowiada swojemu wnukowi Ischiro, jak zmienił się świat. Dawniej budowano piękne domy, otwarte na ogród, który je otaczał a w ogrodzie było wiele drzew, krzewów i pięknych kwiatów. A teraz w Tokio, które liczy 32,5 miliona mieszkańców na powierzchni 8300 km2, jest bardzo ciasno i dlatego buduje się wielopiętrowe bloki mieszkalne, w których młodzi Japończycy kupują przeważnie dwupokojowe mieszkania z niskimi sufitami. W Polsce jest zupełnie odwrotnie: ludzie biedni dalej mieszkają w blokach, a bogaci poza miastami budują rezydencje z ogrodami, altanami, jeziorkami itp.
Jeden z bohaterów powieści, malarz Gisaburo zwykł mawiać: „Najlepsze rzeczy to te, które zdarzają się w nocy i znikają o poranku”. Umiał cenić to, co ludzie nazywają tytułowym światem ułudy.
Spotkania rodzinne w Japonii są podobne do naszych z wyjątkiem innego rodzaju potraw i alkoholi. Dawniej tak w Polsce jak i w Japonii kilkadziesiąt lat temu spotkania rodzinne były uroczyste w czasie Świąt, urodzin czy imienin członków rodziny. A teraz bogate rodziny nie spotykają się razem, tylko wyjeżdżają do dobrych hoteli i tam świętują. Ja, podobnie jak głównu bohater, gdy wróciłam do zniszczonego przez Niemców Jasła, pamiętam zwęglone domy i ciepłe spotkania rodzinne. Cieszę się, że moje miasto wygląda teraz nowocześnie i pięknie.
Historia nigdy nie stoi w miejscu i nikt z nas nie wie co może być za 50 lat. Oby było spokojnie u nas i na całym świecie!!!
Maria Kantor DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle