Facebook ikonka prawy margines

Kluby: Żałobna partytura literacko-filmowa

poniedziałek, 30 stycznia 2017
Kluby: Żałobna partytura  literacko-filmowa

30 stycznia br. w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jaśle ramach Klubu Powiększania Wyobraźni rozmawialiśmy o filmie i książce „Wszystkie poranki świata”.

Nowela Pascala Quignarda, stała się podstawą scenariusza do filmu Alaina Corneau. To tragedia Jeana de Saint Colombe, który po stracie żony zamyka się w prowincjonalnym Bivre z dala od francuskiego dworu, gdzie wiedzie życie samotnika. Letni domek jest sceną wirtuozerskich popisów, a także miejscem schadzek z duchem pani de Saint Colombe. Viola da gamba staje się medium pomiędzy światem umarłych i żywych, a sam artysta trubadurem przedwcześnie zmarłej małżonki. Rozpacz każe mu wykonywać własne, genialne kompozycje: Potrafi wydobyć z violi dźwięki oddające wszelkie odcienie ludzkiego losu – czytamy w książce. Muzyka konfrontuje go ze stratą, lecz nie przynosi ulgi, a wręcz wywołuje ból.

Saint Colombe uczucia wyrażał jedynie w muzyce, więc wychowywanie dwóch córek Magdaleny i Antoniny było dla niego nie lada wyzwaniem. W odczuciu czytelników, jego metody doczekały się ostrej krytyki:

Sadystycznie lubuje się w powolnym zgniataniu chrząszczy (nie tylko szkodników, ale też biedronek) i nawet próbuje dzieci tym zarazić; à propos dzieci, zamyka je za karę w piwnicy i jeszcze zapomina wypuścić; miesza z błotem młodzieńca, który darzy go podziwem – uważa Waldemar Tokarczyk.

Stanisława Czernik: Film Corneau, jest tak naprawdę o tym, co to znaczy być artystą, jaką się za to płaci cenę, ale też o muzyce jako sztuce wyjątkowej, która wyraża to, czego nie da się wyrazić słowami, obrazami, dotykiem.

Na zakończenie sięgnijmy do artykułu Anny Chęćki-Gotkowicz „Muzyka jako utopia języka idealnego”, gdzie autorka w kontekście twórczości Pascala Quignarda próbuje rozwikłać  fenomen muzyki: Muzycy są uprzywilejowani w tym sensie, że mają szansę nawiązać bezpośrednią łączność ze światem uczuć i ze stanem semantycznej niewinności. Poprzez wizję muzyki jako powrotu do tego stanu, Quignard rozbudza w nas „pragnienie rzeczy nieistniejących”, snuje utopijną wizję pokonania ograniczeń czasu i języka.