O zorzy polarnej, parujących basenach pod gołym niebem i przysmakach, które są wyzwaniem dla zmysłów opowiadał na spotkaniu Klubu Podróżnika Remigiusz Gogosz.
Remigiusz Gogosz, doktorant na Uniwersytecie Rzeszowskim, zajmuje się grami i sportami wikingów. Dzięki stypendium Ministerstwa Edukacji w Islandii przebywał na wyspie od sierpnia 2011 r. do maja 2012 r. Na spotkaniu w bibliotece podzielił się swoimi wrażeniami i przemyśleniami, opowiedział o wycieczkach po historycznych miejscach, a wszystko ilustrowane przepięknymi zdjęciami. Obecni na spotkaniu poznali bliżej historię Islandii oraz życie pierwszych osadników, wikingów. Remigiusz Gogosz opowiadał również o najstarszej literaturze islandzkiej czyli sagach, opowieściach pisanych według bardzo ścisłych reguł. Do najpiękniejszych z nich należy Saga o Njalu, której bohaterem jest dobry prawnik Njal i zły Mord, a treścią historia trzech rozwodów.
Przedstawione zostało również codzienne życie na wyspie i islandzką kuchnię. Na śniadanie Islandczycy jedzą skyr, potrawę z przegotowanego mleka zmieszanego z twarogiem i z wystudzonym chudym mlekiem. Przysmakiem jest sfermentowane mięso rekina oraz wędzone mięso baranie hangikjöt z młodymi ziemniakami, grochem i sosem. Prawie żaden dom nie posiada plastikowych okien. Wszystkie są stare, drewniane, wypełnione szybami. Przyczyną jest najprawdopodobniej ogrzewanie, które jest darmowe i czynne przez cały rok. Komunikacja miejska jest zła i dobra zarazem. Zła dlatego, że autobusy jeżdżą co 20-30 minut i tylko do godziny 22. Dobra, ponieważ mając przesiadkę nigdy nie czeka się na kolejny dłużej niż 5 minut. Młode dziewczyny prawie w ogóle nie chodzą w spodniach. Noszą spódniczki, spódnice, krótkie spodenki i pod to ciepłe getry. Bardzo popularnie i tanie są odkryte baseny. W przeliczeniu za 9 zł można siedzieć cały dzień w wodzie. Temperatura w odkrytym basenie jest stała, to około 29-30 stopni. Są też wanny z gorącą wodą, najzimniejsza ma 36-38 stopni, najcieplejsza 43-45. Ludzi jest jednak dużo. Wszystko dookoła paruje, jest zimno, jest ciemno i widać księżyc z gwiazdami.
....Islandczycy mają hopla na punkcie książek. Książki są drogie, ale dobrze się sprzedają. Z moim przyjacielem Ármannem często wychodziliśmy na kawę właśnie do księgarni. Nie ma księgarni, która by nie miała kawiarni. Ármann zastanawiał się czy to jeszcze są księgarnie z kawiarniami czy kawiarnie z książkami...- mówił Remigiusz Gogosz na spotkaniu.
Na zakończenie zebrani obejrzeli oryginalną grę wikingów Hnefatafl, podziwiali zdjęcia zorzy polarnej w Reykjaviku oraz degustowali wędzonego dorsza, który lepiej smakował niż pachniał.